poniedziałek, 1 września 2014

Od Joanny CD. Poli

Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam o drzewo, kiedy blondynka uporczywie biegała w kółko, szukając zasięgu. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni i spojrzałam na górę ekranu. Prychnęłam cicho, widząc wszystkie kreski. Nie miałam szczególnej ochoty przerywać jej zabawy, jednak słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a ja pierwszą noc wolałam spędzić w swoim pokoju.
- Pola, jak z tym zasięgiem? - zapytałam, odwracając jej uwagę od czegoś, co zobaczyła pod nogami.
- Nijak - odparła szybko, wyciągając rękę w górę. Niemrawo ruszyłam w jej stronę i wręczyłam komórkę.
- Nie wiem do kogo dzwonić, więc zdam się na ciebie - powiedziałam i wróciłam na miejsce przy drzewie. Naprędce wykręciła numer, a już po chwili mogłam usłyszeć strzępki rozmowy takie jak "zgubiłyśmy się", "przyjdź", "pole". Westchnęłam lekko, zaciągając się przy okazji świeżym powietrzem. Rozejrzałam się po horyzoncie. Musiałyśmy przejść naprawdę spory kawałek, skoro nie dostrzegałam żadnego budynku.
- Remek spróbuje nas znaleźć - stwierdziła Pola już nieco spokojniejszym tonem. Pokiwałam głową, biorąc telefon z powrotem do ręki.
- W takim razie, może ułatwimy mu zadanie i spróbujemy znaleźć ścieżkę, którą tu przyszłyśmy? - zaproponowałam, na co dziewczyna rozejrzała się niepewnie wokół. Przewróciłam oczami i wykonałam kilka kroków przed siebie, zanim zauważyłam, że dziewczyna wcale nie zamierza iść ze mną. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem, na co ona tylko usiadła ostentacyjnie na ziemi.
- Rozumiem, że to coś w stylu "ja poczekam tutaj"?
W odpowiedzi otrzymałam kliknięcie głową, więc rezygnując z namówienia jej na powrót, po prostu opadłam ciężko obok niej. Nie mając co robić wpatrzyłam się w niebo, które powoli stawało się coraz ciemniejsze.
Czekałyśmy w spokoju przez kilkanaście kolejnych minut, może nawet kilkadziesiąt, poczucie czasu straciłam po mniej więcej kwadransie.
- Długo jeszcze będziemy musiały czekać na ratunek? - zapytałam, przerywając tym samym dręczącą nas od dłuższego czasu ciszę.
- Mówił, że już wychodzi - mruknęła, a ja znów wlepiłam spojrzenie w przestrzeń. Po tych słowach da się wywnioskować, że rozmawiała z typowym gościem, pomyślałam rozgoryczony. Najpierw mówi, potem myśli. Westchnęłam pod nosem kolejny raz. Uwielbiałam takie sytuację, szczególnie kiedy pomóc miał mężczyzna. Choć odpowiedniejszym określeniem byłoby zapewne "chłopak", bo śmiałam szczerze wątpić, czy po poznaniu go będę miała o nim lepsze zdanie.
Myśli powoli zaczęły mieszać się w mojej głowie, jak zawsze, kiedy miałam na nie zbyt dużo czasu.
- No nareszcie - usłyszałam gdzieś spomiędzy krzaków. Zanim się obejrzałam stał przed nami średniego wzrostu facet o brązowych rozwichrzonych włosach. Przewróciłam oczami.
- I kto to mówi? To my musiałyśmy na ciebie czekać nie wiadomo ile - wytknęła mu blondynka, lekko przy tym prychając. - A tak w ogóle, to jest Aśka.
Świetnie, przedstawiła mnie w moim imieniu, przy najmniej jeden problem z głowy. Przykleiłam sztuczny uśmiech do twarzy, podając chłopakowi rękę.

<Remek? Pola?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Remka C.D Asi

- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...