niedziela, 7 września 2014

Od Asi C.D Remika

Zimno. Zdecydowanie za zimno. W drodze do stajni miałam wrażenie, że zaraz zamarznę, a nie wiedzieć czemu głupi kilometr ciągnął się w nieskończoność. Odetchnęłam z ulgą, kiedy znalazłam się wreszcie w ciepłej stajni. Szybko rozebrałam Kalandora i rzucając coś na pożegnanie odniosłam sprzęt do stajni, po czym drżąc pobiegłam sztywno do pokoju. Przekręciłam kluczyk w drzwiach, zrzuciłam z siebie mokre ciuchy w drodze do łazienki i natychmiast wskoczyłam pod gorący prysznic. Czując, jak pod wodą ciarki przechodzą po całym ciele.
Po kąpieli od razu położyłam się spać, okrywając się kołdrą po brodę.
Rano, gdy zadzwonił budzik, ledwo byłam w stanie podnieść głowę. Jęknęłam cicho, czując, jak ból w głowie pulsuje niemiłosiernie, a gardło boli przy każdym, nawet najcichszym dźwięku.
- Dzięki Remek - mruknęłam chrypliwie i wyłączyłam alarm. Podniosłam się obolała z łóżka i skierowałam się do łazienki. Przeraziło mnie moje własne odbicie. Byłam blada jak ściana. Oczy dzięki cudownym worom wyglądały jak podbite, a nawet włosy sprawiały wrażenie bardziej płowych niż zwykle. To jednak zasługa zamglonego wzroku. Przemyłam twarz wodą i naniosłam na nią puder, aby nie straszyć wszech i wobec rzucającą się w oczy bielą. Wyjątkowo nie przejmowałam się nawet fryzurom. Wyszłam do ludzi zarówno w byle jakim koku, jak i w byle jakich ciuchach. Rzecz jasna znów byłam pierwsza w klasie. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce i oparłam się o oparcie krzesła. Przejechałam ręką po twarzy, czując, jak gorączka wywołuje spore spustoszenie w moim organizmie. Otworzyłam oczy dopiero, kiedy usłyszałam dzwonek. Cała klasa była pełna. Omiotłam pomieszczenie spojrzeniem w poszukiwaniu Remika.
- Dobrze się czujesz? - zapytał z ławki przede mną, marszcząc przy okazji brwi.
- Bywało lepiej - westchnęłam i przetarłam oczy. Wyciągnęłam rzeczy potrzebne do matematyki, przy okazji prawie upadając z krzesła. Wypuściłam ciężko powietrze i postarałam się skupić na lekcji. Zanim jednak doszłam do siebie, nauczycielka przywołała mnie do tablicy, abym rozwiązała jakieś zadanie. Zgarnęłam podręcznik z ławki i chwiejnie podeszłam do przodu klasy. Wzięłam kredę do ręki, podniosłam ją do góry, lecz nie zdążyłam nic napisać. Na widok cyferek w książce obraz zaczął się zamazywać, a ja zwyczajnie zemdlałam.
Gdy otworzyłam oczy byłam zmuszona natychmiast je zamknąć pod wpływem słońca przedostającego się poprzez okno. Mruknęłam coś pod nosem, wyrażając swoje niezadowolenie. Przewróciłam się na drugi bok w momencie, kiedy drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł Remik.
- Długo zajęło ci dojście do siebie, wiesz? - zauważył, a ja uniosłam brwi pytająco. - Jest 17, sam musiałem odwalić całą robotę.
Miałam zamiar przeprosić, jednak akurat zebrało mi się na kaszel i nic z tego nie wyszło.
- Masz słabą odporność - zaśmiał się, wywołując uśmiech również na mojej twarzy.
- A ty ładne oczy.
Jezu, ewidentnie gadałam od rzeczy. Pomimo wszystko, zgodnie z prawdą.

<Remek? XDDD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Remka C.D Asi

- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...