Zmarszczyłam brwi, patrząc na niego z ukosa. Zamyśliłam się na chwilę. Z
jednej strony z Polą zgubiłyśmy się w dzień, a i tak ciężko było
znaleźć drogę. W sumie, niby wiedziałam, że w końcu byśmy ją znalazły,
ale dobrze, że Remek nam pomógł. Najwyraźniej znał tereny całkiem
nieźle, więc czemu nie?
- Dobra, niech ci będzie.
Chłopak wyszczerzył zęby i razem skierowaliśmy się do siodlarni.
Następnego dnia lekcje zaczynały się o dziesiątej, więc mogliśmy
pozwolić sobie na krótki teren. Wzięliśmy sprzęt i wróciliśmy do koni.
Naprędce przeczyściłam Kalandora i założyłam rząd. Wyprowadziliśmy konie
na zewnątrz i wskoczyliśmy na siodła. Porównując Artysta przy Kalim
wychodził... Źle. Bardzo, bardzo źle. Bynajmniej w moich oczach, bo od
kilku lat byłam jeźdźcem jednego konia.
- Gdzie jedziemy? - Zostałam wyrwana z przemyśleń za sprawą głosu Remika.
- Nie wiem, jest tu może jakieś jezioro, albo coś w tym rodzaju? -
zapytałam, zastanawiając się nad trasą, której, spójrzmy prawdzie w
oczy, nie znałam.
- Coś się znajdzie jakiś kilometr stąd - powiedział, a ja prychnęłam cicho.
- Liczyłam na dłuższą przejażdżkę, ale mam ochotę zobaczyć, jak taki
staw wygląda w nocy - uśmiechnęłam się pod nosem, a w głowie pojawiły
się kolejne myśli. Właściwie, czemu to ja z nim gdzieś jechałam, a
nie... Przykładowo Pola? Przecież ją znał dłużej i chyba lepiej ode
mnie. W końcu przez cały czas się starałam, żeby za dużo się o mnie nie
dowiedział. Pytanie tylko, czy mi się udało? W sumie, polubiłam go,
nawet bardzo, ale nie wiedzieć czemu, poniekąd mnie onieśmielał. Zapewne
dlatego, że zwykle nie spędzam zbyt dużo czasu z płcią przeciwną.
Starałam się je wręcz ograniczać do minimum. Więc dlaczego tym razem tak
nie było? W sumie mogłam zamknąć się w pokoju i właśnie czytać jakąś
książkę, a znalazłam się na jednej z leśnych ścieżek, oświetlonej
latarniami odległymi od siebie o około trzy-cztery metry. Kurde,
rzeczywiście miał w sobie dużo charyzmy.
Po chwili zagalopowaliśmy, a właściwie Remik zagalopował, a ja musiałam
go gonić. Na szczęście Kalandor nie miał ostatnimi czasy dużo ruchu,
więc był wyjątkowo, jak na siebie, energiczny. Co prawda nie chciałam
się ścigać, ale zarówno mój koń, jak i Remik mieli inne plany, przez co
nad jezioro dojechaliśmy w kilka chwil. Z uśmiechamy na twarzach
zeskoczyliśmy na ziemię i prowadząc wierzchowce, podeszliśmy do wody.
- Jeżeli mnie tu wrzucisz, to znów będziesz zwijał się na ziemi -
powiedziałam, widząc, że obchodzi Lune dookoła, stając obok mnie.
<Remek? :3>
niedziela, 7 września 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Od Remka C.D Asi
- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...
-
Dwudniowy rajd wydawał się niezwykle kuszącą propozycją, nie powiem. Jedyne, co budziło moje obawy, to nocowanie w środku lasu niedaleko R...
-
Szczerze zszokowany zachowaniem Aśki zebrałem się z ziemi i znacząco popatrzyłem na Remika. Chłopak z niedowierzaniem spoglądał za dziewczyn...
-
- Nic nie szkodzi - mruknąłem do siebie, podążając za Asią. Dziewczyna nagle straciła cały animusz a to wszystko przez zwykły upadek. Przeci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz