niedziela, 7 września 2014

Od Remika C.D Asi

Z namysłem oceniałem czy widok Asi w mokrym podkoszulku jest warty zwijania się z bólu i możliwością utraty spłodzenia potomstwa. Hm. Oczywiście, że jest! Pf. Głupie pytanie.
Grzecznie odsunąłem się od Asi tworząc pozory zapewnienia jej bezpieczeństwa. Ukradkiem zbliżyłem się do Lune i na migi pokazałem jej kilka komend. Klacz popatrzyła na mnie z uwagą i zarżała cichutko w odpowiedzi. Niby przypadkiem podeszła troszkę do dziewczyny tak by mieć ją w zasięgu pyska. Gdy wreszcie odpowiednio się ustawiła zaczął się teatrzyk.
Srokata parsknęła donośnie i zarzuciła łbem. Idealnie udając spłoszenie wykonała gwałtowny skok do przodu przy okazji trącając Asię w plecy. Dziewczyna chcąc nie chcąc poleciała do przodu z pluskiem wpadając do wody. Śmiejąc się pod nosem podszedłem do Sagi niby ją uspakajając. Klacz chwile jeszcze pokręciła się niespokojnie po czym grzecznie zaczęła skubać liście z drzew. Pogładziłem ją po szyi w ramach podziękowania i odwróciłem się do Asi. Z szokiem na twarzy i prośbą o wybaczenie w oczach podszedłem do brzegu pomagając zebrać się klnącej niemiłosiernie dziewczynie.
- Och - jęknąłem przekonująco - Musisz jej to wybaczyć. Nie zrobiła tego specjalnie. Spłoszyła się czegoś i akurat stałaś tuż przed nią...
Z trudem utrzymywałem powagę nie wspominając już o chęci zerknięcia w dół. Ukradkiem rzucałem tam króciutkie spojrzenia próbując raczej nawiązać kontakt wzrokowy z Asią. Szatynka otrząsnęła się z wody i ciężko odetchnęła.
- Masz szczęście, że konia nie kopnę - mruknęła starając się ogarnąć.
Bez słowa okryłem ją moją bluzą. Nie dało się ukryć, że było jej zimno. Poczułem odrobinę skruchy, ale dobry humor nie chciał mnie opuścić. W pierwszej chwili Aśka chciała zrzucić z siebie okrycie, ale ostatecznie zrezygnowała. Popatrzyła na mnie z odrobiną wdzięczności po czym skierowała wzrok na wodę.
- Wiesz.. - zaczęła powoli - Chyba spadła mi bransoletka z dłoni. Mógłbyś...?
Pokiwałem głową nie wyczuwając podstępu. Przyklęknąłem przy wodze wypatrując jakiegoś połysku. Nim zdążyłem się zorientować całe kolana miałem w wodzie i w ostatniej chwili wybroniłem się rękami przed upadkiem na twarz. Za sobą usłyszałem nieco drżący śmiech Asi. Zebrałem się z wody i spojrzałem z błyskiem w oku na dziewczynę.
- Jak..? - spytałem nawet nie kończąc.
- Tajemnica - wyszczerzyła zęby.
Odwzajemniłem uśmiech jednocześnie przewracając oczami.
- No skoro obydwoje jesteśmy już mokrzy - stwierdziłem wesoło - To może najwyższy czas się ogrzać?
- Coś sugerujesz? - spytała unosząc brwi.
- Choćby powrót do stajni - odparłem niewinnie - Nie wiem co innego moglibyśmy zrobić. Naprawdę!
W obronnym geście uniosłem ręce do góry przy okazji szczerząc się do Asi.

<Asiu?xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Remka C.D Asi

- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...