czwartek, 11 września 2014

Od Remka C.D Asi

Zaśmiałem się głośno widząc ociekającą wodą Asię. Chcąc, nie chcąc prześlizgnąłem wzrokiem po jej sylwetce, by szybko wbić spojrzenie w jej twarz. Szatynka otrząsnęła się niczym kot i, z premedytacją, strząsnęła na mnie wodę ze swoich włosów. Wzruszyłem ramionami.
- I tak już jestem mokry - zauważyłem wesoło.
Dziewczyna prychnęła i przewróciła oczami. Odwróciła się do mnie plecami rzucając wiele mówiące spojrzenie przez ramię. 
 Zerknąłem jeszcze na Asię po czym sam zająłem się Lune. Klacz z reguły była czysta, rzadko sprowadzałem ją brudną. Dziś jednak...
Saguś musiało naprawdę swędzieć. Cały grzbiet miała w trocinach, nie wspominając o grzywie i ogonie. Gdzieniegdzie były plamy ziemi i piachu. Nigdy chyba jeszcze nie widziałem jej w takim stanie. Nie wyglądała by przejmowała się tym jak się prezentuje. Ze spokojem rozglądała się po dziedzińcu podskubując usychająca już trawę. Mrucząc do siebie niezrozumiałe słowa poszedłem do siodlarni po szczotki, szampon i kilka innych pierdół. Idąc z całym sprzętem zastanawiałem się czy nie wyciągnąć Asi na przejażdżkę. Tylko nie taką na godzinę. Na prawdziwy rajd! Jutro, w poniedziałek lekcje są odwołane ze względu na wyjazd niektórych nauczycieli na jakieś tam pokazy czy coś. W każdym razie jest wolne. Można by się spytać pani Romy czy możemy się wybrać. Poniekąd nie będziemy wyjeżdżać po za teren Akademii. Hm. Powinna się zgodzić. Wiem, że sama często wybiera się na takie ekspedycje czemu więc i my byśmy nie mogli? Jak tylko wyczyszczę Sagę spytam ją o to. I przy okazji namówię Asię na rajdzik.
Zlewając Lune wodą zerknąłem na dziewczynę. Szatynka skończyła już czyścić konia i obchodziła z nim po dziedzińcu żeby się trochę przesuszył. Chcąc szybko z nią o tym przedyskutować zabrałem się za czyszczenie Sagi.
Gdy wreszcie Line była czyściutka, zdążyłem już wyschnąć. Było jednak tak ciepło, że zrezygnowałem z ponownego zakładania podkoszulka. Bo i po co? Zaraz i tak by się usyfił..
 Odwiązałem klacz od słupków i ruszyłem wokół trawnika żeby podeschła. Srokata grzecznie ruszyła za mną podskubując nieco dojrzalszą trawę i liście z drzew. W tym czasie Asia wysuszyła Kalandora i wprowadziła go do boksu. Teraz siedziała na płocie pochłonięta swoim telefonem. Przystanąłem na chwilę zastanawiając się po czym podszedłem powoli do dziewczyny.
- Hej Asiu - zagadnąłem przyjaźnie.
- Hej Remku - odparła nie podnosząc nawet wzroku.
Nieco zmarkotniałem czując jednak ciepły oddech Lune na ramieniu wrócił mi optymizm.
- Co byś powiedziała na mały rajdzik po terenach Akademii? - rzuciłem szybko - Jeszcze wiele do zobaczenia przed nami a jutro jest wolne, więc możemy się wybrać a pani Roma na pewno nam pozwoli, bo sama się często wybiera i w sumie można by wziąć jeszcze luzaki to konie z Akademii też by się trochę poruszały i ogólnie myślę, że to całkiem niezły pomysł, bo nie wiem czy nauczyciele zorganizują jakiś rajd w ciągu roku..- Co. Ja. Paplam...?

<Asia? ;p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Remka C.D Asi

- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...