Zmarszczyłam brwi, patrząc przez chwilę na chłopaka, cały czas przekrzywiając głowę w zdziwieniu. Co on powiedział? Spuściłam wzrok w dół, przygryzając wargę i zasypując się włosami. Nie wiedziałam, co robić, taka prawda. Coś w środku przeskoczyło gwałtownie i nie chciało wrócić na swoje miejsce, sprawiając, że rozbolał mnie brzuch, a przez ciało przeszły niezbyt przyjemne dreszcze. Cholera, mi nie mówi się takich rzeczy! Przecież ja... To ja. Osoba nie do końca stabilna psychicznie, ciągle niepewna i zawsze roztrzepana. I co ja miałam odpowiedzieć Remkowi? Przecież to on, a nie byle kto. No właśnie. Nie byle kto to takie dobre określenie. Znaczy prawie to samo, co ktoś wyjątkowy, inny niż reszta, ktoś, kto wyróżnia się w tłumie. Nie wyglądem, nie zachowaniem, a charakterem, usposobieniem do życia. Czemu za taką właśnie osobę uważałam Remka? Czym się wyróżniał? Wrażliwość, troska, szczerość, trzy podstawowe i wystarczające powody, przez które nie można go nie kochać. Bynajmniej w moim odczuciu. Tylko, jak ubrać to wszystko ładnie w słowa? Przecież nie walnę prosto z mostu...
- Lubię lubię? - zapytałam, wracając spojrzeniem na jego twarz. Odgarnęłam włosy z policzków, starając się wyłapać kontakt wzrokowy. Chyba milczałam naprawdę długo, bo wydawał się nie pocieszony całą tą sytuacją. Cóż, w sumie, nic dziwnego, chyba nikt by nie był. No, ale na szczęście nie wyraziłam jeszcze swojego zdania. Jeszcze ma w tym miejscu spore znaczenie. Problem tylko, jak to wytłumaczyć?
- A co mam ci powiedzieć? - zapytał, patrząc na mnie spode łba. Czy on naprawdę nie zauważył, że jest jedynym osobnikiem płci przeciwnej, którego nie mam ochoty znokautować? Przykładowo, Dawida powaliłam już w pierwszej dobie znajomości, dobrze, że nie obcowałam zbyt dużo z mężczyznami. Jeszcze wytępiłabym całą populację, a to raczej nie byłoby zbyt dobrym rozwiązaniem. Tylko, skoro mam ochotę zabić wszystkich i zauważa to raczej każdy, to dlaczego akurat Remek uwziął się, żeby to zbagatelizować? Chyba naprawdę uważałam go za jedyny wyjątek od reguły. Nie wiedzieć czemu, przy nim, moje zgoła feministyczne poglądy gdzieś znikały i... Ja pieprzę, znowu miałam go ochotę przytulić. Na to jednak będzie czas kiedy indziej, a przynajmniej taką żywiłam nadzieję.
- A wiesz, że zamiast tego zwrotu, istnieje ładniejszy i milszy? - spytałam, uśmiechając się lekko. - Przynajmniej w moim odczuciu - dodałam po chwili zastanowienia. Powie, czy nie powie? Rozejrzał się po pomieszczeniu, omiatając wzrokiem każdy poszczególny przedmiot, a na koniec zatrzymując go na pościeli i wodząc po niej przez dłuższą chwilę. Przez cały czas zastanawiałam się, co też sobie myśli.
<Remik? XDDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz