Uniosłam brew, patrząc na niego znad kubka z herbatą. Skąd w ogóle
pomysł, że miałam ochotę coś gotować? A do tego z ni? Sama to często
proponowałam, fakt, ale... Kobieta zmienną jest, czyż nie? Pomimo
wszystko, miło, że sam zaproponował to nieszczęsne wspólne gotowanie.
- Po wczorajszych gofrach jestem przejedzona, odpuszczę sobie śniadanie -
powiedziałam, podając mu drugi kubek z napojem. Spojrzał na mnie
zdziwiony, chwytając naczynie za uchwyt. - No co, wiedziałam, że w końcu
przyjdziesz - wzruszyłam ramionami, upijając kolejny łyk.
- Miło z twojej strony - uśmiechnął się, kurde, znowu te dołeczki.
Przeszedł przez kuchnię, stając przy lodówce. - Ja skuszę się na
kanapkę.
- Tost byłby lepszy - zauważyłam, przymykając oko. Nie lubiłam kanapek,
były zbyt... zwyczajne. Wmuszali je we mnie w domu i w akademiku, nie co
się dziwić, że nie lubię chleba. Jak ludzie mogą w ogóle żyć, jedząc
same kromki z szynką/serem (niepotrzebne skreślić, wedle uznania).
Dobra, nieważne, w każdym razie, moje posiłki przygotowane musiały być z
finezją, a nie byle jak, na szybko. Przecież jedzenie nie na tym
polegało. Nie chodzi o to, żeby żreć, tylko po to, żeby przeżyć. To
znaczy, może niektórzy tak robią, ale ja nie dałabym rady. Odmiany są
potrzebne, a szczególnie, jeśli o dietę chodzi. I kto to mówi? W sumie
żywiłam się jedzeniem z mikrofali, czasem przegryzłam jakiś owoc, ale do
warzyw brałam się niechętnie.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytał Remik, siadając na blacie obok mnie.
- O sensie jedzenia, bardzo ciekawa kwestia - odpowiedziałam,
rozglądając się po sterylnym pomieszczeniu, w poszukiwaniu czegoś do
przekąszenia. Jabłka, pomarańczy, nektarynki... No nic nie ma. Podeszłam
do lodówki i na szczęście znalazłam papierówki. Kwaśne, bo kwaśne, ale
lepsze to niż nic. Opłukałam owoc i wróciłam na swoje miejsce,
ochlapując kolegę wodą. Zerknął na mnie z ukosa, kiedy ugryzłam pierwszy
kawałek.
- Hmm? - mruknęłam z pełnymi ustami, czując na sobie baczne spojrzenie. Naprawdę miał ładne oczy. Jezu, znowu to samo.
- A nic, nic - uśmiechnął się, szkoda, że ja tego nie odwzajemniłam.
Głównie dlatego, że smak jabłka na to nie pozwalał. Głupie dołeczki,
znowu. Dobrze, że miałam na sobie warstwę pudru, bo prawdopodobnie
oblałabym się rumieńcem, a skoro miałam związane włosy, nie zdołałabym
zarzucić ich na twarz. I po raz kolejny - czemu jego obecność mnie
peszy? No Jezu, rówieśnik siedzi obok mnie i je ze mną śniadanie, co w
tym nadzwyczajnego? Może to, że rówieśnik jest przystojny... Uciszyłam
głos w swojej głowie.
- Znowu myślisz o sensie pożywienia? - zapytał, a ja pokręciłam głową.
- Sprawy mniej rozgarnięte - odparłam wymijająco, szczerząc zęby.
<Remik? XD>
niedziela, 5 października 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Od Remka C.D Asi
- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...
-
Dwudniowy rajd wydawał się niezwykle kuszącą propozycją, nie powiem. Jedyne, co budziło moje obawy, to nocowanie w środku lasu niedaleko R...
-
Szczerze zszokowany zachowaniem Aśki zebrałem się z ziemi i znacząco popatrzyłem na Remika. Chłopak z niedowierzaniem spoglądał za dziewczyn...
-
- Nic nie szkodzi - mruknąłem do siebie, podążając za Asią. Dziewczyna nagle straciła cały animusz a to wszystko przez zwykły upadek. Przeci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz