poniedziałek, 6 października 2014

Od Asi CD. Remka

Jasna cholera, to wszystko toczy się... Źle, choć miałabym ochotę użyć w tym miejscu innego słowa. Paskudnie? Okropnie? Strasznie? Wszystko na raz? Jezus, nie dość, że Remik zaniósł mnie do pielęgniarki, co już stawia mnie w wyjątkowo niezręcznej sytuacji, to jeszcze wsiadł do tej nieszczęsnej karetki, a teraz siedzi na korytarzu! Czemu? Powoli zaczynało mnie to denerwować. Chociaż nie, bardziej przerażać. To znaczy, nie jakoś bardzo, po prostu trochę dziwiło mnie jego zachowanie. Nie, żebym coś do niego miała. Choć w sumie, nie lubiłam być noszona, ani przytulana. Jednak gdyby się nad tym głębiej zastanowić, nie protestowałam... Zaczynam zadziwiać samą siebie. W sumie, nie miałam też nic przeciwko, siedząc u niego na kolanach, ani kiedy trzymał mnie na rękach. Możliwe, że to przez leki, ale pomimo wszystko odnoszę wrażenie, że nawet, gdyby zrobił to teraz, to również zachowałabym względny spokój i nie miotała się jak jakiś szatan, próbując go za wszelką cenę uderzyć.
- Cześć Łamago- Boże! Podskoczyłam lekko, zapominając na chwilę, jak się oddycha. Najpierw mnie uratował, a teraz chce, żebym na zawał padła? - Przyniosłem ci herbatkę. Miętową taką jaką lubisz. Uznałem, że po takim czasie na pewno już cię bierze głód esencjowy. Jak się czujesz?
Miło, że pamięta, co lubię. W sumie, niedziwne,  kiedy byłam chora zrobił ich około setki, na moją prośbę rzecz jasna.
- Dziękuję, dobrze, lekkie przemieszczenie rzepki to nic poważnego, rozcięli, nastawili, teraz tydzień w opatrunku i po sprawie - z uśmiechem wysunęłam nogę spod kołdry, aby zademonstrować kilka szwów, po czym schowałam ją z powrotem pod cienką pierzynę.
- Czy ty zawsze musisz odnieść jakiś uszczerbek na zdrowiu? - zapytał sarkastycznie, a ja zastanowiłam się przez chwilę, wznosząc wzrok do góry i upijając łyk herbaty.
- Najwyraźniej tak, ale miło jest mieć kogoś, kto jest gotów zanieść niemal sześćdziesiąt kilo do pielęgniarki - puściłam oczko, unosząc kąciki ust. Najwyraźniej dali mi jakieś mocne leki, bo nie zastanawiałam się nad tym, co mówię. Dzięki Bogu, boję się do jakich wniosków bym doszła. Że jestem głupia? Nie umiem trzymać języka za zębami? Znów się napiłam, aby zająć czymś usta, byle tylko nie mówić za dużo. W tym momencie rozmowa zdecydowanie nie jest moją mocną stroną.
- Wiesz, cieszę się, że jesteś tak silny, jak kiedyś twierdziłeś, wiszę ci za to kolację - powiedziałam i pierwszy raz, odkąd wszedł do sali nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Jezu, on naprawdę ma piękne oczy.

<Remek? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Remka C.D Asi

- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...