poniedziałek, 6 października 2014

Od Remka C.D Asi

- Asiu! - nieco wstrząśnięty wypadkiem podbiegłem do dziewczyny tuż przed nią padając na kolana - Coś ci się stało? Cholera słyszałem pęknięcie! Złamałaś kość, chyba piszczel, albo kolano. Boli cię? Zaraz zadzwonimy na pogotowie. Pielęgniarka, niech ktoś po nią pobiegnie do diabła! Zamiast tak stać jak stado kóz może coś zrobicie, huh? No już mi stąd. Och Asiu...
Schwyciłem delikatnie dziewczynę i podniosłem z ziemi. Skrzywiła się leciutko, ale dzielnie maskowała cały ból jako odczuwała. Starając się jak najmniej nią potrząsać podszedłem do biegnącej pielęgniarki. Ze skupieniem na twarzy kobieta szybko oceniła złamanie i podała leki przeciwbólowe Asi. Dziewczyna nieco już otępiała po lekach wtuliła się we mnie czekając na przyjazd karetki. Spięty mamrotałem pod nosem na przemian przekleństwa i uspakajające słowa próbując raczej opanować swoje nerwy niż innych. Kątem oka obserwowałem jak ktoś odprowadza Rainbow do stajni i rozgania grupkę gapiów. Wkrótce na podjeździe zostałem tylko ja z Asią na rękach, pani Roma, pielęgniarka i pan Feldman. Dorośli rozmawiali ze sobą cicho, zerkając co raz w moją stronę. Asia mruczała coś niewyraźnie chyba nawet zadowolona, że ją trzymam. Chociaż raczej to wina leków. Zagryzając wargi wypatrywałem karetki. Pielęgniarka usztywniła nogę Asi, ale wciąż wymagała prześwietlenia. Nie jest pewne czy złamanie jest lekkie czy może kość nie przełamała się na pół. Bałem się o Asię, bo jeżeli spełnią się moje najgorsze przeczucia, nie będzie mogła jeździć kilka dobrych miesięcy a już na bank nie w zawodach. A przecież podobno będą zorganizowane Jesienne Igrzyska. Cholera. Musi być dobrze. W końcu ten wypadek nie był aż tak okropny, prawda?
Wkrótce pojawiła się karetka. Lekarze zabrali mi Asię i ułożyli na noszach. Odwarkując na ich pytania również wbiłem do pojazdu i grzecznie usiadłem obok dziewczyny. Ratownicy już po chwili odpuścili sobie przekonywanie mnie, że jest dobrze i nie muszę jechać. Pf. Jasne. Jeszcze czego.
W szpitalu do Asi wpuścili mnie dopiero po czterech godzinach. Bo badania. Bo opatrunek trzeba zrobić. Bo prześwietlenie. Bo ple, ple, ple dajcie mi ją chociaż zobaczyć do cholery.
Do jej pokoju wszedłem niemal na palcach ściskając w dłoniach gorący kubek. Asia przebrana w te śmieszne szpitalne ciuchy leżała na łóżku wpatrując się w mały telewizor. Nie wyglądało by była jakoś wciągnięta w fabułę serialu wręcz przeciwnie. Na twarzy malował się wyraz zamyślenia, w jej oczach było widać, że jest teraz zupełnie gdzie indziej. Uśmiechnąłem się delikatnie i przysiadłem na stołku koło jej pryczy. Odłożyłem kubek z herbatą, spoglądając na dziewczynę.
- Cześć Łamago- przywitałem się - Przyniosłem ci herbatkę. Miętową taką jaką lubisz. Uznałem, że po takim czasie na pewno już cię bierze głód esencjowy. Jak się czujesz?

<Asiu? ;3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Remka C.D Asi

- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...