Zagryzłem lekko wargi szukając czegoś na czym mógłbym zawiesić wzrok. Niestety nic nie było tak intrygujące jak... Boże Remek to twoja przyjaciółka. Friendzone, pamiętasz? Ale jak się nie da nie patrzeć! Przecież ona zaraz mnie strzeli w twarz. Słodki Jezu.
Wbiłem spojrzenie w kubek mimochodem wciąż mając wzgląd na Asię. Nożesz w mordę. Co robić? Kiedy zaczynają się lekcje? Co pierwsze? Biologia? Nie, chyba nie. Język polski! O jak dobrze. Pan Cyprian szybko sprowadzi mnie na ziemie. Ile jeszcze muszę tu siedzieć? 5 minut do końca przerwy. Muszę iść pod salę. Zaraz jaki to był numer? 6 czy 9 "B"? Chyba 18.
Szybko zebrałem swoje rzeczy i gwałtownie wstałem od stołu.
- Ja będę już szedł pod sale, Asiu - powiedziałem przepraszająco - Muszę pogadać z umm Kubą. Wiesz tym takim blondynem z naszej klasy. Mamy razem projekt dodatkowy na temat .. Baczyńskiego! O właśnie - Jezu jak ja kulawo kłamię. Może nie spostrzegnie. Kogo ja próbuje oszukać? - Do zobaczenie na lekcji Asiu.
- No pa - odparła patrząc na mnie podejrzliwie.
Szybko wyszedłem ze stołówki, na korytarzu niemal puszczając się biegiem. Zahaczyłem przy okazji o łazienkę żeby schlapać twarz zimną wodą. Po chwili ochłonąłem i już uspokojony dotarłem pod klasę. Dosłowną sekundę potem przybył pan Cyprian i zaczęła się lekcja. Uf.
Reszta dnia minęła spokojnie. Normalnie gawędziłem z Asią bez problemowo utrzymując kontakt wzrokowy. Przestało mnie korcić jak dobrze. Chyba tylko z rana mam takie chwile słabości. W każdym razie taką mam nadzieję.
Ostatnią lekcje spędziłem niecierpliwie stukając palcami o stolik. Chciałem już móc pójść do stajni i pomóc w zajęciach. Pan Feldman obiecał, że po wszystkim urządzi mi i Asi indywidualny trening ze skoków na konkursowym parkurze. Nie mogłem się doczekać bo on też miał jeździć i naprawdę chciałem zobaczyć jego przejazd na Artyście.
Gdy zadzwonił dzwonek od razu poszedłem do pokoju by przebrać się i zgarnąć wszystko co mi trzeba. W stajni zjawiłem się dobre 5 minut przed czasem. Z przyzwyczajenia podszedłem do boksu Sagi by trochę ją porozpieszczać. Klaczka z radością przyjmowała wszelkie pieszczoty łasząc się o więcej. Jakie z niej kochane stworzenie. Przytuliłem ją mocno i rozplątałem palcami grzywę.
- Musimy trochę popracować z dwukołówką - wymruczałem wtulając się w nią - Dawno już nie ścigaliśmy się z Dawidem. Trzeba przywrócić trochę z dawnego porządku. W końcu trening sam się nie zrobi. Może jutro co malutka? W końcu i tak mamy zajęcia z jeździectwa. Zobaczysz wyprzedzimy ich o całe długości.
Chwilę jeszcze mamrotałem do klaczy po czym wyszedłem z jej boksu by wyjść na zewnątrz. Och jej.
Asia stała na trawniku gładząc Kamelkę. Ubrana w obcisłe białe bryczesy i dopasowaną bluzkę wyglądała prześlicznie. Wysoko upięte włosy z luźno puszczonymi kosmykami dodawały jej tyle uroku. Westchnąłem w duchu i z trochę krzywym uśmiechem podszedłem do dziewczyny.
Chciałem powiedzieć "Hej" czy coś w tym stylu, ale mój język wyprzedził moje myśli.
- Ładnie dziś wyglądasz - rzekłem rzeczowo zupełnie pewnym siebie tonem.
Co. Ja. Odjeba.... Słodki Jezu.
<Asiu?XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz