środa, 1 października 2014

Od Remka C.D Asi

Pokiwałem ze zrozumieniem głową jednocześnie delikatnie wzruszając ramionami.
- Każdy ma swoje szaleństwa - rzuciłem lekko, jakoś nieszczególnie zaskoczony zwierzeniem Asi.
Dziewczyna zmarszczyła brwi najwyraźniej nie spodziewając się takiej reakcji.
- Oliwia miała kiedyś depresje - wytłumaczyłem - Żadna choroba mająca podłoże w psychice mnie nie zdziwi. Tak czy owak cieszę się, że teraz będę wiedział czemu zachowujesz się tak a nie inaczej.Co nie zmienia faktu, że w sumie mogłabyś przeprosić Dawida - spojrzałem w stronę Kiciaka. Chłopak stał przy kasztanie dokładnie szorując jego sierść. Ładny koń z tego dzikusa, muszę przyznać. Cholera chyba już go gdzieś wiedziałem, ale gdzie? Muszę przejrzeć swoje notatki...
- No cóż - Asia wydęła lekko usta - Pozwolisz, że zajmę się Kalandorem i sobą?
Podrapałem się po brodzie, ale szybko przytaknąłem. Niestety, ale tożsamość ogiera jest zdecydowanie ciekawsza niż naburmuszona Aśka. Już po chwili pędziłem do swojego pokoju przeglądając w głowie wszelkie wzmianki na temat jakiś dzikich koni w naszej okolicy po za Srebrzanką i Nikke.
Mój pokój przywitaj mnie pedantyczną czystością. Huh. Kiedy ja..? A mniejsza. Czasem z nerwów robię rzeczy, o których niekoniecznie potem pamiętam. Bywa. Tylko gdzie wcisnąłem notatki i ten nieszczęsny brudnopis pozbawiony już okładki? Niech pomyślę. Za pewne jest w miejscu, które bym najmniej podejrzewał. W takim, w którym nikt nie trzyma ważnych notatek. Nigdy. Gdzie nikt by ich nie znalazł.... Proste! Na biurku na starcie innych papierów! Za dobrze siebie znam. Oraz naoglądałem się zbyt wiele seriali psychologiczno-detektywistycznych, ale mniejsza.
Zgodnie z moimi słowami zniszczony zeszyt leżał elegancko na kupce innych już w lepszym stanie. Biedaczek, pomyślałem, kartkując zamazane, pozapisywane i porwane notatki. Nie potrzyma zbyt długo. Szkoda, szkoda będę musiał zainwestować w kolejny. Może się machnę i kupię taki w twardej okładce? A nuż dłużej ze mną wytrzyma. Wątpliwe, ale nadzieję można mieć.
Hmmm.... Nikke, Srebrzanka, jeszcze trochę Nikke i jakiś szkic Srebrzanki.. Komiks? Heh, fajnie to wymyśliłem. Co tu dalej... O! patrzcie to tu mam ten formularz co do zajęć dodatkowych no kto by pomyślał? Nice, coraz ciekawsze rzeczy. Ooooo zdjęcie malutkiej Sagusi no co za słodziaczek ojojoj. Moje cudo. Hmmm a cóż to? Jakaś fotografia. A któż to ten dzieciaczek w negliżu.... O cholera. Oliwia ty.. Uf dobrze, że nikt tego nie znalazł, lol. A bym miał przerąbane równo. Tylko gdzie to teraz schować? Umm... chyba najlepiej będzie to spalić. Oj tak. Spalić to dobre rozwiązanie. Yhmn. Definitywnie. Dziś w nocy o północy innego wyjścia nie ma. No, ale wracając do rzeczy..
Wzmianki o dzikim kasztanie znalazłem wciśnięte mikroskopijnym pismem w rogu kartki. Z tego co zdołałem rozszyfrować koń nosił imię Grandbino a w okolicach pojawił się przeszło 7 lat temu jeszcze jako źrebię wraz z zdziczałą siwą klaczą. Za pewne jego matką. Niestety siwka zniknęła rok później zostawiając małego. O dziwo roczniak poradził sobie niezwykle dobrze i nic nie wskazuje na to, by coś mu groziło. Od 4 lat nie spotkano się z nim, ani nie zauważono śladów jego egzystencji. Powszechnie uznano, że koń albo odszedł, albo nie żyje. Aż do wczoraj jak się okazuje.
Zamyślony przysiadłem na fotelu. Dawid ma pod swoją opieką Grandbina. Nieźle. Trzeba mu będzie o tym powiedzieć. Ucieszy się. Chociaż na bank zmieni mu imię. Ciekawe co wymyśli, bo czasem wpada na naprawdę umm głupie pomysły.
Chwilę jeszcze posiedziałem wpatrując się w pustą przestrzeń po czym, zgarniając przy okazji cieplejszą bluzę, wyszedłem z pokoju. Która to już to godzina? 15.39. Czy Asia nie chciała po południu iść na trening? Może zabiorę się z nią. Kiciak może w sumie poczekać.
Nieco ospałym krokiem dotarłem pod stajnię wypatrując dziewczyny. O jest. Siodła właśnie Kalandora. Uśmiechnąłem się po nosem i podszedłem.
- Hej - przywitałem się grzecznie - Wybierasz się na trening?
- Jak widać - odparła, poprawiając popręg.
- A mogę z tobą? - spytałem po chwili, przy okazji czując jak telefon wibruje mi w kieszeni. Poczeka. Mam teraz ważniejsze rzecz na głowie.
- To jak - uśmiechnąłem się przymilnie - Mógłbym?

<Asiu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Remka C.D Asi

- Że dzisiaj? A nie jesteś jeszcze kontuzjowana? - spytałem nieprzytomnie, nawet nie unosząc głowy z poduszki. Cappy popatrzył na mnie oskar...