Tuż przed wejściem do stajni złapałem ją za ramię i wstrzymałem przed wtargnięciem wewnątrz. Popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami zaciskając usta.
- Nie możemy wejść do stajni - powiedziałem stanowczo usadzając ją w miejscu.
- Sam chcesz tam iść - zauważyła zdejmując moją dłoń ze swojego ramienia.
- Wiem. Ale nie mam zamiaru dodatkowo stresować klacz. Wystarczy, że są tam pani Roma, weterynarz i Wyżyk - założyłem ręce na piersi.
- Wyżyk?
- Pan Wyżykowski. Właściciel Saszy. Nie będzie zadowolony jeżeli my jeszcze tam się wepchamy.
- Możemy pomóc..
- Nie, nie możemy - przerwałem jej - Nigdzie nie wejdziemy. Mogę pokazać ci stajnię koni uczniów, ale nie akademickich.
Prychnęła i odwróciła wzrok robiąc nadąsaną minę.
- Odwiedzimy Saszę kiedy już urodzi - powiedziałem łagodnie - To jej pierwszy poród i lepiej, żeby go przeżyła, prawda? Teraz jeżeli chcesz pokaże ci główny budynek oraz twoją kwaterę. Co prawda pani Roma jest zajęta, ale na pewno woźny będzie wiedział, który pokój jest twój. Okej?
- W porządku - odparła po chwili - Tylko zgarnę Latę.
Pokiwałem głową obserwując jak dziewczyna idzie po swojego psa i rzeczy. Westchnąłem w duchu i sięgnąłem po swój telefon. Sorry, Dawid, ale dziś nie mogę. Muszę nową oprowadzić po szkole. Może jakoś wieczorem się zgadamy?
Wysłałem sms'a i zacząłem powoli iść w stronę budynku. Marcelina dogoniła mnie i w ciszy oglądała dziedziniec i wejście do Akademii. Opisywałem jej krótko gdzie co jest oraz przedstawiałem mijanych uczniów lub nauczycieli. Już w budynku wyjaśniłem układ korytarzy, klas i sal, pokazałem stołówkę i bibliotekę. Dziewczyna słucha mnie uważnie od czasu do czasu zadając pytania. Starałem się jej wszystko wytłumaczyć i jak najszybciej wprowadzić w szkolne życie. Będąc już w części przeznaczonej uczniom zagadnąłem woźnego o pokój panny Hufiec.
- Nr 17 - odparł wracając do swoich zajęć.
Podziękowałem i zaprowadziłem Marcelę pod odpowiedni numer.
- Możesz teraz się urządzić i odpocząć - powiedziałem zatrzymując się pod drzwiami - Albo mogę od razu pokazać ci maneż, hale i tak dalej. Jak wolisz? - spytałem, odczytując sms od Dawida - Ewentualnie możesz zabrać się ze mną i moim kumplem na mały objazd po pastwiskach. Musimy sprawdzić czy z końmi wszystko w porządku - popatrzyłem na nią pytająco.
<Marcelino? ;3 Każdy ma swoje szaleństwo jak to zwykłam mawiać ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz